1. Sobiesław z Plusków i Rosław z Naterek, którzy jechali na czele orszaku Kopernika jako szpica, nagle zapadli się razem z końmi w wilczy dół. - Zasadzka! – zawołał Rosław. |
2. Rycerze z orszaku Kopernika słysząc ostrzeżenie szpicy, natychmiast sformowali szyk obronny, wyciągnęli miecze i łuki. | 3. Z zarośli wyskoczyła gromada uzbrojonych chłopów wołając: - Upolowaliśmy Krzyżaków! Dawajcie postronki, zwiążemy ich jak wieprzków i odstawimy do Ornety. |
4. – Ej, ludzie, czyście powariowali! Swoich nie poznajecie! – wołali z dołu rycerze. - Kanonika Kopernika wieziemy do Olsztyna. - Jużci, że swoi, po ludzku gadają. |
5. – Niech Wasza Dostojność wybaczy pomyłkę, ale Krzyżacy ciągle nas napadają. Chaty podpalają i dobytek łupią. Toteż zastawiliśmy na nich pułapkę. Nie masz nikogo, kto by nas bronił. Kopernik zmarszczył groźnie brwi i rzekł: - Jadę objąć administrację tych ziem. Zaprowadzę ład w Warmii. Wracajcie w spokoju do chat. |
6. Orszak ruszył w dalszą drogę. Okrągła tarcza słońca przebijała się przez warstwę chmur. Kopernik spojrzał na niebo i pomyślał: "Jestem pewny, że cokolwiek ruchomego dostrzegamy na firmamencie, nie pochodzi to z jego własnego jakoby ruchu, ale wywołane jest ruchem samejże Ziemi…". |
7. Z zadumy wyrwał go głos Hieronima: - Wasza Wielebność, już Olsztyn! - Olsztyn, niemożliwe! To dopiero Orneta, synku. Do Olsztyna przyjdzie nam jeszcze cały dzień jechać. |
8. Wkrótce orszak stanął przed bramami klasztoru, gdzie Kopernik zamierzał przenocować. - Witajcie, Wielebny Kanoniku Mikołaju. Zaszczyt to dla nas niemały gościć tak zacną osobę. - Wyszedł im na powitanie sam przeor, dowiedziawszy się, jaki to gość stanął u wrót klasztoru. |
||
« część 5) |